wiosna jest już na całego, niebawem lato, kąpiele basenowe bądź nawet morskie czy oceaniczne się powoli marzą i jak to zwykle bywa podczas przymierzania stroju kąpielowego, okazuje się zbyt obfity obwód pasa, czy ud
jest bardzo dużo programów w tv i w necie promujących zdrowy styl życia, dietetyczne posiłki i dużo ruchu, ale ja nie mam jak zmienić swojego siedzącego sposobu funkcjonowania, bo prace mam przy komputerze, a poza pracą staram się skonstruować coś w stylu praca magisterska...
najgorsze jest to,że siedząc przed monitorem łatwo jest coś podjadać, najbardziej smakuje mi wtedy nadziewana czekolada, ale nie ograniczam się tylko do słodyczy, pochłaniam wszystko (prawie), nie jem chipsów i nie pije gazowanych napoi. jednak dodatkowym aspektem, sprzyjającym wzrostowi oponki są częste zaproszenia na przysłowiowego browarka i jak tu odmówić, gdy pogoda sprzyja spotkaniom ze znajomymi....
moje postanowienie jednak jest stanowcze, bo przed świętami weszłam na wagę, której wskazania wyjaśniły mi dlaczego, tak ciężko spodnie mi się dopinają :-)
zmotywowana zaczęłam szukać po necie informacji o dietach i znalazłam całą masę przeróżnych, bardzo rygorystycznych diet, z których żadna nie była akceptowalna dla mojego organizmu, bo albo trzeb aby było zjadać 1/5 obecnych posiłków, albo stosować przez około pół roku różne zakazy, bawić się w liczenie kalorii itp
wobec powyższego skonstruowałam dietę idealnie dla mnie, racjonalnie ograniczam węglowodany, staram się jeść mniej, ale jak to się nie udaje, to chociaż jem zdrowiej (w moim mniemaniu). wszystko zaczęło się od zakupów bogatych w soki, wodę i warzywa. dziś na śniadanie zrobiłam, polecane w jednym z programów tv, placuszki z 2 białek, owsianki (musli) i startego jabłka nie była to rewelacja (tzn nawet motywujący mnie Pan Kfk'a powiedział,żebym sobie podarowała takie śniadanie), ale zjadłam i wiem, że więcej tego nie zrobię, choć przyznam,że było sycące, ale raczej pozostanę na musli z jogurtem bądź mlekiem
jak poczułam po kilku godzinach głód, to wypiłam szklankę soku wieloowocowego, wiem,że nie sa najzdrowsze soki z kartonu, ale nie ma co popadać w paranoje i utrudniać sobie szczególnie życia, ograniczam się do sprawdzenia czy sok nie jest słodzony aspartanem
wstawiłam rosołek, ale on dłuuuugo się gotuje, wiec po drodze zgłodniałam, więc skonstruowałam coś z warzyw, tzn. ugotowałam na parze cukinie, pokroiłam pomidora, cebule, papryke, wydrążone awokado i zjadłam przyprawione ziołami i solą...dla mnie pychota
jakieś inne napady głodu staram się opanowywać jedząc owoce bądź żując gumę
co do ruchu, to codziennie chodzę około 40-60 minut minimum, czasem jest to nawet kilka godzin, zastanawiam się na bieganie pod ciśnieniem, bo ponoć bardzo wspomaga dietę, ale sporo kosztuje...
jak na razie pomysły na zdrowe potrawy mi się nie kończą, mam nadzieje,że będę wytrwała, dam znać jak mi mój eksperyment wyjdzie, mam na dzieje,że w ostateczności spokojnie będę mogła pokazać się na plaży :-)

Brak komentarzy: