Jak dla mnie są jeszcze wakacje, takie wrocławskie wakacje. Tutejsze słoneczko ledwo się wynurza zza chmur, świeci już słabiutko. Często pada deszcz, nawet kilka razy dziennie. Nie stwarza to atmosfery zachęcającej do wynurzania się ze swojego lokum, choć w środku jest może tylko o 2 st C cieplej i nie pada (bo pomimo temperatury bliskiej 0 st C w nocy, kaloryfery nadal są zimne). Z drugiej strony, to ile można siedzieć przed kompem….i kilka razy w tygodniu narażamy się z Panem Kfk”ą na zmoknięcie, zdarzyło nam już się wyjście, z którego powrót był wymuszony ulewą, w konsekwencji czego po dotarciu do mieszkania byliśmy już zupełnie przemoczeni….(to był mój pierwszy raz). Pozostałe wyjścia kończą się zazwyczaj znacznie mniejszą ilością wody na naszych ubraniach :-)
Od dwóch dni jest taka przyjemnostka w postaci słoneczka o poranku. Dla mnie jest to bardzo motywujący do działania widok, dzięki niemu wstaje z łóżka z dobrym humorem i nastawieniem na kolejne kilkanaście godzin.




Brak komentarzy: